czwartek, 25 lutego 2010

Luty nie sprzyja innym światom

Luty zdecydowanie nie jest moim dobrym miesiącem. Czwarty tydzień zmagam się ze wszystkimi przeciwnościami losu. Już nawet nie próbuję udawać uśmiechniętej i radosnej, bo wszystko jest skierowane przeciwko mnie. Najmniejszym problemem jest szkoła, która zdaje się być instytucją anty. Przy takiej ślicznej pogodzie, siedzę w komunistycznym budynku i czekam na dzwonek. Nie poruszyła mnie jedynka z PO za brak bandaża(:D), jakieś tam dopy z geografii. Kulminacja nastąpiła w ten poniedziałek, kiedy to śniło mi się, że przetrzymałam pół roku jakieś nuty, w związku z czym kazano mi zapłacić olbrzymią kwotę i uciekałam przed nimi. Kiedy wstałam pierwsze co zobaczyłam na terminy zwrotu moich nut. Co prawda nie przetrzymałam pół roku, ale tydzień, przez co musiałam iść kawał drogi, żeby oddać... Skończyłam semestr angielskiego i hiszpańskiego, ale nie mogę doczekać na kolejne zajęcia. No i gdzie w takim chaosie znaleźć czas na czytanie i oglądanie filmów? Byłam dwa razy w filharmonii (65 lecie otwarcia F. Krakowskiej), w kinie na żenującym filmie pt: "Księga ocalenia". Przez dwa tygodnie miałam fazę na czarne księgi - na szczęście już mi przeszło, a teraz śmieję się z utworów Kabaretu Starszych Panów (Mambo Spinoza...). Dlatego czytanie idzie mi opornie, zwłaszcza że na stoliku czeka "zbrodnia i kara" oraz "hakawati...". Ostatni łikend będzie czasem otrzeźwienia duchowego, a mam nadzieję, że w marcu będzie więcej czasu na odlecenie w odległe światy. I liczę na słoneczną pogodę!

niedziela, 7 lutego 2010

Saga Zmierzch - zniewalający Edward w komercyjnym chłamie

Nie chciałam, żeby tak się skończyło. Moim postanowieniem było nie dać się tej serii, gdyż jako bestseller na pewno wciąga, jako książka, na pewno jest beznadziejnie głupia. Po wielu namowach ze strony siostry, w połowie ferii zaczęłam czytać. Siedziałam i chłonęłam kolejne strony. Mało jadłam, zasypiałam po 2, nic nie zrobiłam pożytecznego. Co prawda, były to ferie, byłam chora, ale miałam ten czas spożytkować inaczej. Ale trudno. Dobrnęłam do 3 części i czekam na ostatnią. W zasadzie rozumiem rzeszę nastolatek, które zakochują się w bohaterze, nie mogą się doczekać kolejnych części. Kiedy trwała moda na Harrego Pottera, ten cykl miał przynajmniej ciekawą fabułę, a gierki miłosne były jednym, urozmaicającym wątkiem. Tutaj pseudo miłość jest chyba najważniejszą rzeczą, której dopatrzyłam się podczas lektury. Opiekuńczość edwarda, jego podejście do dziewczyny jest tak piękne, że aż niemożliwe. Jest to chwyt, który przyciągnął tłum wielbicielek. Faktem jest, że straciłam 2 tygodnie na coś, co nie ma żadnej przyszłości. Ale przynajmniej mogę bez oporów powiedzieć: ta książka rzuca czar, który na mnie nie działa.