sobota, 30 stycznia 2010

Powrót do szkoły...


Nie wiem, czy te dwa tygodnie pomogły mi na odreagowanie i nabranie sił na pełne 8 tygodni. Pierwszy tydzień był, jak już wspominałam, cudownym przeżyciem, a drugi pozwolił mi na całkowite zanurzenie się w książkach i filmach. Jednak cały czas ciążą myśli o szkole, przez sen przypominam sobie szkolne historie, półka ugina się od materiału, który dawno już powinnam opanować. Dopiero dzisiaj zabrałam się do pracy a i tak mam wrażenie,że do poniedziałku nie zdążę. Bo nie zdążę. Na razie, dostatecznie opanowałam barokowe opery na historię muzyki, nauczyłam się 50 słówek na dod angielski i napisałam zadanie na hiszpański i przećwiczyłam połowę kadencji. Nie udało mi się poćwiczyć na pianinie, choć moim celem było nauczenie się choćby jednego utworu na pamięć. Nie udało się, bo cały czas jestem chora i głowa tak mnie boli, kiedy próbuję ją zagłuszyć dźwiękami. Wiem że to zbyt znana wymówka, ale jakże prawdziwa. Zapewne zachowuję się jak zawodowy kujon, ale przerażają mnie ciągłe poprawy. Zalegają i nie da się ich nadrobić. Prawdziwy koszmar. Już nie wspominam o takich beznadziejnych sprawdzianach jak biologia, geografia, fizyka, religia, na które nie mam ambicji się uczyć. No, może jeszcze biologia. Ale tego jest tak dużo... Wszystko tak się zbiera, że jutro eksploduje. Na 100%. A wtedy wrócę do książki, włączę telewizor. Zawsze tak robię, kiedy nie wiem od czego zacząć. I znowu mam wyrzuty, że nie jestem systematyczna. Systematyczność wiele ułatwia, ale jest taka trudna w realizacji... Cóż.

czwartek, 28 stycznia 2010

John Boyne - chłopiec w pasiastej piżamie


Krótka, a jak wciągająca lektura. Tylko dlaczego znalazłam ją w dziale dziecięcym? Kiedy nie wiedziałam nic o tym autorze, byłam pewna,że jego korzenie są polskie, żydowskie lub niemieckie. Jednak nic takiego nie znalazłam. Irlandczyk opisuje życie dwóch chłopców - polaka( żyda) i niemca. Niemiec myśli że cierpi z powodu swoich problemów, często wyimaginowanych, w porównaniu do chłopca w piżamie. Niemiec - bogaty, z wyższych sfer, nie wie czym jest głód, strata rodziców, brak mieszkania. On był przyzwyczajony do berlińskich wygód, domu z 3 piętrami, schodami z balustradą. Kiedy przenoszą się do Po-świata, dostrzega ludzi, którzy żyją zupełnie inaczej. Jak to określił jego tata - generał- nieludzie, mają niebieskie ubranie, są smutni i wychudzeni. Cały czas pracują. Nie potrafi zrozumieć tej "wsi", gdzie ludzie mieszkają w parterowym budynku bez łazienek. I jak na końcu odwiedza je, zdumiewa go brak roześmianych dzieci i dziadka w bujanym fotelu. Książka nie jest trudna i pięknie pokazuje tamten świat. Polecam

wtorek, 26 stycznia 2010

Orhan Pamuk - Nowe życie


Po przeczytaniu tej książki mam mieszane uczucia. Mam wrażenie, że chłopak wie jak pisać, ale nie wie o czym. Widać,że z opisami radzi sobie bardzo dobrze, ale nie wiem czemu jego fabuła wyglądała jak dziurawy, pleśniowy ser. Była to baśń tak fantastyczna( w złym tego słowa znaczeniu) i niewiarygodna. Student przeczytał książkę, która otwarła mu oczy na to, że żyje w innym świecie, nie pasuje do niego i postanawia odkryć swoje miejsce. I do strony 100 czytałam z nieudawaną przyjemnością, zwłaszcza,że ostatnio sama mam myśli, gdzie jestem i kim właściwie jestem. Ale to dłuższa historia. Natomiast jeżdżenie autobusami, szukanie człowieka zmieniającego tożsamość i wpleciony wątek z dziewczyną jego marzeń, był totalną bzdurą i kiedy w p0ewnym momencie powiedział, ze nie czyta książek wspołczesnych, tylko rzuca je w połowie, miałam ochotę zrobić to samo. Ale nie, profesjonalny czytelnik nie zostawia niedokończonej historii, wobec czego doczytałam do końca. Brzydko mówiąc, "zaliczyłam" tureckiego noblistę, drugą afrykańską książkę i czekam na poprawę humoru.

Ferie,,,

Poprzedni tydzień był najbardziej udanym tygodniem nie tylko w roku, ale co najmniej od początku roku szkolnego. Można pomyśleć że wypad z chmarą dzieci (Kornelia...) do dziury pełną grzybów, koków i pierogów jest czymś strasznym i zatrważającym. Może tak jest, ale nie w tym wypadku. Co prawda towarzystwo pokojowe było nie ciekawe( och Kornelia...), ale nasza grupa rozwalała wszystkich. Pionierzy na stołówce, jedyni w podróży po 22 i co chwila sprośne żarty. Z żalu rozchorowałam się i siedzę teraz cały czas kichając, bez przerwy śmiejąc się do monitora. Odleciałam w inny świat, który błyskawicznie i nagle się skończył i wmawiają mi, że już się to nigdy nie powtórzy. A musi! Nie ma to jak ambitne kłótnie z panem M., miłe komplementy o złotych zębach góroli na zospie. Nawet jurowanie w jukendensie wybaczyłabym. Sunęłoby się kuligie, nawet przy tej temperaturze. Chodziłoby się po krupówkach, nawet bez śniegowych. Siedziałoby się w pokoju mimo jego specyficznych cech. A na wspomnienie pana, lecącego "na główkę", mam kolkę ze śmiechu. Czemu show can't go on?

niedziela, 10 stycznia 2010

Stosik noworoczny


Nie zdążyłam przeczytać tamtych książek, a już mam nowe. Niedługo ferie, może zagospodaruję więcej czasu na czytanie. W tym miesiącu (wigilia, allegro) zdobyłam następujące pozycję:
1.Lisa See - Kwiat śniegu i sekretny wachlarz - bardzo lubię azjatyckie klimaty
2. F. Dostojewski - Zbrodnia i kara - klasykę trzeba znać:)
3. G.G. Marquez - Miłość w czasach zarazy - na tą książkę polowałam od dawna
4. Stowarzyszenie umarłych poetów - kiedyś widziałam film
5. D.Brown - Zwodniczy punkt - jedyna, której nie przeczytałam ( a nowa już za chwilę w Polsce)
6. B.Prus - Faraon - znowu ciekawa klasyka
7. J.W. Goethe - Cierpienia młodego Wertera - z rozpędu:D

Recenzje wkrótce się pojawią...

"Kochanice króla" i "Księżna"



Jestem zauroczona "Kochanice króla...". Miałam okazję obejrzeć go w tym tygodniu, zaraz po "Księżnej". Oba filmy to dramaty kostiumowe, "Kochanice..." opiera się na prawdziwych faktach. I ten film jest o niebo lepszy od Księżnej. Fabuła tak zagmatwana, a jednocześnie przejmująca i do końca trzymająca w napięciu. Sceneria przeurocza, śliczne widoki, wspaniałe kreacje. Aktorki (Natalie Portman, Scarlett Johansson) grają cudownie. Król (Eric Bana) przystojny i urzekający, choć w życiu przeciętny. Wszystko otula prześliczna muzyka, która pięknie dopełnia milczące sceny. Księżna to niewydarzony pomysł z nudną fabułą i nie pasującą aktorką (Keira Knithley). Polecam każdemu Kochanice króla, bo naprawdę jest to film warty uwagi. Za to Księżną omijajcie z daleka.

czwartek, 7 stycznia 2010

Wszystko i nic. Raczej nic.

Czytanie idzie mi średnio. Zaczynam wątpić w moją doskonałą wymówkę jaką jest brak czasu. Miałam ochotę czytać dzisiaj całe popołudnie. Jednak większość czasu siedzę przed komputerem lub idę do kuchni, aby skonsumować coś niezdrowego. Zaczęłam czytać drugą książkę w tym roku - "Pożegnanie z Afryką". Bardzo znana książka, klasyka. Bardzo mnie zainteresowała, ale nie wciągnęła. Czemu te ciekawsze książki trudniej się czyta? Ja wiem, że moje wydanie jest byle jakie, bo z gazety wyborczej, jednak brnę dalej przez dzikie puszcze. Do weekendu muszę skończyć, aby zająć się Dostojewskim. Tak, to będzie wielkie spotkanie. Już nie mogę się doczekać. Chciałam dołączyć stosik, ale ja, jako Leń nie ma siły sfotografować zdobyczy. Wszystko przede mną.