piątek, 11 grudnia 2009

Konsekwencja i uwalnianie myśli

Jak widać, brak konsekwencji przejawia się u mnie na każdym kroku. I nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Ani brak czasu, ani brak internetu, nawet świnska grypa, nie powinna przeszkodzić mi w regularnym "wypróżnianiu" moich myśli. Bo jeśli takowe są - to ulegają połowicznemu rozpadowi i lądują daleko ode mnie. Można nawet powiedzieć, że im bardziej chę zapamiętać daną refleksję, tym szybciej ulega emulgacji lub katalizie, a wtedy całe moje intelektualne uniesienia z głośnym hukiem spadają na szary beton. I tak minął cały semestr. Nieustająca walka z zegarami, można rzec, że to nieuleczalna choroba. Zero postępów w nauce, latanie za nauczycielami i ciągłe poczucie rezygnacji, irytacji i beznadziei. Liczba przeczytanych książek jest poniżej dopuszczalnej, o filmach nawet nie wspominając. Ale za tydzień będzie pierwszy wolny weekend. Może to pomoże mi ogarnąć wszelkie zaległości. Po egzaminach, zaliczeniu angielskiego i historii, powiem koniec i do 5 stycznia nie pomyślę o szkole. Każdy dzień doprowadza mnie do psychicznego samobójstwa. Każdy drąży pewną dziurę, która coraz bardziej przeszkadza mi w funkcjonowaniu. Każde moje zdanie jest źle interpretowane, jak utarło się mówić - moje zdania mają wiele podtekstów, kontekstów i den. Czuję się czasami, jakbym latała po zupełnie innej planecie niż Oni. I tylko od 8 do 15 zderzamy się powodując Wielkie Wybuchy. Co prawda, nie jest to całkowicie depresyjny moment. Zdarzają się chwilę humoru, sielanki, ale jest dużo Demonów, które z każdej strony pchają na Ciebie, aby nie mogło być miło. Grudzień to miesiąc pełen zróżnicowanych nastrojów. Poprzez miły i ciepły oddech Św. Mikołaja, który potrafi rozweselić towarzystwo, do czasu pełnego refleksji i zadumy. Akurat nie myślę tu o Swiętach, Adwencie i tych bądź co bądź przyziemnych sprawach. Może to ta głupia wycieczka klasowa podziałała na mnie w ten sposób, ale czuję się całkiem przezroczysta i wyjałowiona. Oprócz szkoły, tak naprawdę nie mam żadnych innych tematów. Instytucja ta, bardzo stara się w organizacji wolnego czasu. Ba! Oni nie widzą problemu w przybyciu na dwie różne lekcje o tej samej godzinie. W sobotę. A ja chciałabym doświadczyć czegoś innego. Zebym mogła mieć jakiś chociażby zastępczy temat, bo nawet szkoła językowa nie daje takich możliwości. Kończę to umartwianie się nad sobą, chociaż wiem, że nikt tego nie przeczyta. Właśnie udało mi się przeczytać książkę H. Murakami - "Sputnik Sweetheart" i zakochana w jego pisarstwie, kolejny raz sięgnę po inną jego książkę. I tak oto wypróżniona, mam wolną głowę, do malowania i rzeźbienia myśli, które może zobaczą światło bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz